niedziela, 12 lutego 2012

Mówią o spisku i śmierci Papieża

Najgłośniejszą wiadomością kościelną ostatnich 24 godzin w Polsce są doniesienia o spisku dążącym do pozbawienia życia Ojca Świętego Benedykta XVI. Zajmuje się nimi także „nasz” wortal Rorate Caeli i podaje je w identycznej formie. Co o tem myśleć ?


1. Nie przedstawiono publicznie żadnych informacyj wskazujących na konkretnych zamachowców, ale nie to jest teraz najważniejsze. Zauważmy, że w bieżącym roku Papież kończy 85 lat i nie cieszy się żelaznem zdrowiem. Gdyby, uchowaj Boże, zmarł w ciągu najbliższego roku z przyczyn naturalnych, ta notatka byłaby po wsze czasy „dowodem”, że został zamordowany.

2. Przed każdem konklawe dochodzi do kilkuletnich rozgrywek (por. Malachi Martin - The Final Conclave) i trudno rozdzielać aktualne pogłoski od konsystorza kardynalskiego zapowiedzianego na najbliższą sobotę. Wszyscy widzą, że w kurji rzymskiej wzmocnili się Włosi ze skrzydła konserwatywnego jak na współczesny Kościół Posoborowy i lewica na pewno będzie dążyć do ich osłabienia wszelkiemi sposobami.

3. Aktualna rozgrywka doskonale wpisuje się w trudy pontyfikatu Ojca Świętego, przedstawione we wspominanej już kilkukrotnie książce Pawła Rodariego i Andrzeja Tornielliego „Atak na Ratzingera”.


Miałem zamiar napisać dłuższą recenzję tej książki, ale myślę, że przy aktualnej okazji warto zachęcić do jej lektury i streścić dzieło w kilku zdaniach. Włoscy watykaniści dowodzą, że jest wiele środowisk, którym żywotnie zależy na osłabieniu pozycji i autorytetu Kościoła, ponieważ ich cele są sprzeczne z zasadami Ewangelji. Można tu wymieniać rozmaitych władców tego świata, a więc jankeskich neokonserwatystów (sprzeciw Watykanu względem wojen wywoływanych w celu opróżnienia magazynów ze starzejącego się sprzętu) czy lobby aborcyjno – antykoncepcyjne (które zatrudnia też osoby o znacznie wyższem IQ niż tow. Wanda Nowicka). Ale być może najważniejszą grupę stanowi „opozycja wewnętrzna” Papieża, przebierająca się w szaty katolików liberalnych, a na co dzień paradująca jak mniemam w fartuszkach masońskich. Ma ona ułatwione zadanie, bowiem Benedykt XVI nie jest tak medialny jak jego poprzednik i niestety dobrał sobie współpracowników ds. public relations znacznie gorszej klasy niż Joachim Navarro Valls. Obszar zarządzania wizerunkiem Kościoła leży. Wrogowie Kościoła wiedzą o tem i korzystają ze swych możliwości do sabotowania wszelkich innych reform Kościoła podejmowanych przez Ojca Świętego.

Mówi się często, że „swąd szatana” przytłumił się w czasach Jana Pawła II, by ponownie intensywniej zatruwać Kościół podczas pontyfikatu naszego Papieża. Wytłumaczenie tego faktu jest dość proste: Benedykt XVI usiłuje wdrożyć rozmaite reformy systemowe, które długofalowo mogą osłabić skutki kryzysu posoborowego, jest zatem znacznie groźniejszy dla Antykościoła od JP2. Musi płacić za stosunek do liturgji tradycyjnej, za wyciąganie ręki do Piusowców, za walkę z pedofilami w koloratkach – za wszystkie te rzeczy, które Jan Paweł II uważał za co najwyżej drugoplanowe.

Jest wszakże w „kłopotach pijarowskich” Benedykta XVI jedna rzecz, która zadziwia. Mianowicie, wytworzył się na Watykanie unikalny model, zgodnie z którym jedynym odpowiedzialnym za faktyczne lub urojone gafy i błędy Papieża jest … on sam. Czy to w sprawie przemówienia antyislamskiego w Ratyzbonie AD 2006, czy przy „aferze negacjonistycznej” biskupa Williamsona FSSPX, czy to przy nominacji Stanisława Wielgusa na arcybiskupa warszawskiego, czy w każdej innej opisywanej przez Rodariego i Tornielliego – nie spadają głowy zdymisjonowanych urzędników czy dyplomatołków. Wręcz przeciwnie, bywają oni doceniani kolejnymi awansami – chyba tylko po to, by nie szkodzili na dotychczasowych stanowiskach i osiągali sobie przeznaczone pułapy niekompetencji. Zaś Benedykt XVI pisze osobiste listy wyjaśniające motywy swoich decyzyj, przeprasza i wyraża skruchę. Nie znam za dobrze atmosfery panującej na watykańskich korytarzach, ale wątpię, by po kilku takich akcjach zostało choć 50 % wcześniejszej karności i dyscypliny w pracujących tam monsignorach. Taka postawa Ojca Świętego bardzo szkodzi wdrażanym przezeń reformom: prawa pozostają na papierze a nie podlegają procesom instytucjonalizacji.

Wracając do głównej rozważanej dziś kwestji: po raz kolejny (poprzednio: przy sprawie bp. Williamsona) Watykanowi i Ojcu Świętemu osobiście bardzo szkodzi niezręczność Dariusza kard. Castrillona Hoyosa. Znakomicie, że jego ludzie zebrali jakiś materjał operacyjny w Chinach i uznał go za wystarczająco wiarygodny, by dostarczyć ostrzeżenie Ojcu Świętemu, ale nawet torturowany nie powinien się do tego przyznać massmediom. Zasada „wiedz, że on wie” ma swoją wartość i można ją w pewnych okolicznościach zastosować, ale dopuszczenie do spekulowania o zamachu na papieża nigdy nie powinno być udziałem kardynała, który spędził dziesięciolecia za Spiżową Bramą.

Oremus pro Pontifice nostro Benedicto.

Dominus conservet eum, et vivificet eum, et beatum faciat eum in terra, et non tradat eum in animam inimicorum eius.

Oremus.

Deus, omnium fidelium pastor et rector, famulum tuum Benedictum, quem pastorem Ecclesiae tuae praeesse voluisti, propitius respice: da ei, quaesumus, verbo et exemplo, quibus praeest, proficere: ut ad vitam, una cum grege sibi credito, perveniat sempiternam. Per Christum, Dominum nostrum. Amen.

5 komentarzy:

  1. Czcigodny Krusejderze
    Jeśli w jakiejś monarchii absolutnej współpracownicy bimbają sobie na polecenia władcy to już jest bardzo źle. A jeśli w dodatku są za to nagradzani zaś monarcha musi brać na siebie całą winę za to co oni sknocili to daruj szczerość ale to musi się zakończyć katastrofą. Żeby było jasne, ani trochę mnie to nie cieszy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krusjedrze, powinno ciebie zainteresować:

    1. https://www.facebook.com/pages/Malachi-Martin-The-Popes-Exorcist/136239073118204?ref=ts

    2. http://ksiegarnia.antyk.org.pl/x_C_I__P_23016468-23010001__PZTA_2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Chętnie sięgnę po pozycję nr 1, zwłaszcza że jest bardzo wiele niejasności co do biografji o. Malachjasza Martina. Natomiast pozycję nr 2 mam od lat i czytałem w oryginale.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te błędy ortograficzne... biografji- A co to takiego? Nie lepiej pisać w programie sprawdzającym pisownię?

    OdpowiedzUsuń