piątek, 11 maja 2012

Porozumienie FSSPX z Watykanem …. Hmmmm …. (1)

Na początku stycznia wyrażałem się dość sceptycznie co do możliwości, czy też raczej skuteczności, porozumienia pomiędzy Bractwem św. Piusa X a Watykanem. W ostatnich tygodniach niusy na temat porozumienia ukazują się wręcz codziennie. Znany watykanista Andrzej Tornielli twierdzi, że pozytywna decyzja w tej sprawie została już podjęta przez Ojca Świętego i zostanie ogłoszona do końca maja br. Problemów doktrynalnych nie widzi pomiędzy stronami negocjującymi bp Jan Ignacy Arrieta Ochoa, sekretarz Papieskiej Rady ds. Interpretacji Tekstów Prawnych.



Oczy wyobraźni chciałyby zobaczyć, że w następstwie porozumienia na gruncie polskim ordynarjusz warszawsko praski JE abp Henryk Hoser zaprasza do katedry św. Florjana przełożonego dystryktu FSSPX na Europę Środkowo – Wschodnią x. Karola Stehlina, by odprawił Mszę uroczystą podczas najbliższej niedzielnej sumy i sam wygłasza na niej płomienne kazanie o przymiotach Kościoła Chrystusowego. Analogiczne kazanie wygłaszałby bp Fellay w bazylice św. Piotra na Watykanie podczas Mszy pontyfikalnej ….

Wizje te przypominają jednak zwycięstwo Polski w nadchodzących Mistrzostwach Europy w piłce nożnej i są podobnie mało prawdopodobne. 


O ile wszyscy chyba mieli świadomość, jak silny opór budzi ewentualne porozumienie w posoborowiu (vide: „Atak na Ratzingera”  ), mało kto dostrzegał niechęć co do ugody u znaczącej części Bractwa św. Piusa X. Listopadowy (XI 2011) list przełożonego dystryktu brytyjskiego nie przebił się jeszcze przez medialny obraz FSSPX, przedstawiającego się jako monolit. List JE bp. Fellay’a skierowany do trzech pozostałych biskupów Bractwa, którzy są przeciwni porozumieniu – musiał. Dokument ten wyciekł w ostatnich dniach, ale wymiana listów między hierarchami FSSPX miała miejsce w kwietniu bieżącego roku i zapewne nie jest to ostatnia niespodzianka z obozu piusowców, jaką dostaniemy.

Osobiście uważam, że najlepszy czas na porozumienie … już minął. Był na początku pontyfikatu Ojca Świętego, gdy Papież miał większe pole manewru. Był młodszy, miał mniej porażek medialnych i wewnątrzkościelnych na koncie. Dwa lata przepychanek z „Summorum Pontificum” oraz późniejsze udane sabotowanie woli Benedykta XVI dodały modernistom dużo pewności siebie. Są skuteczni i co gorsza, ich opór nie powoduje ani kar ani nawet zauważalnej zmiany polityki kadrowej Stolicy Apostolskiej. Za posoborowców przechodzących na emeryturę mianowani są duchowni co najwyżej nieco bardziej otwarci i wrażliwi na Tradycję katolicką. Ale doktrynalnie na najwyższych szczeblach Kościoła jest relatywnie niewielu „ratzingerowców”, zaś pistolety w stylu kard. Malkolma Ranjitha można policzyć na palcach jednej ręki. Nawet tak wybitny i zasłużony wojownik jak bp Atanazy Schneider  nie został przez te lata mianowany ordynarjuszem czegokolwiek. Kontrrewolucję Benedykta XVI widać co najwyżej wśród świeckich oraz u kleryków i najmłodszego pokolenia kapłanów. Spytam retorycznie: czy mamy przed sobą spokojnych trzydzieści lat, by proces ten mógł dalej się toczyć i organicznie rozwijać?

Z drugiej strony, w czasie „wczesnego” Benedykta XVI Bractwo św. Piusa X mogło być powszechnie postrzegane jako eklezjalna „Terra Felix", arka zbudowana przez współczesnego Noego Marcelego Lefebvre’a i płynąca sobie spokojnie po morzach i ocenach na przedsoborowych żaglach. Watykan mógł się z FSSPX nie zgadzać, ale „afera bpa Williamsona” wskazuje, że nikt nie śledził nazbyt wnikliwie poglądów i relacyj panujących w Bractwie. Ta nauczka z pewnością spowodowała, że na Watykanie zaczęto patrzeć na Menzingen przez peerelowską „inną optykę” i dostrzeżono, że będzie wymagało ono nadzoru korporacyjnego jak wszystkie inne części Kościoła.

Gdyby porozumienie zostało podpisane jakieś 5 lat, byłoby dodatkowym bardzo silnym impulsem dla Kościoła, tak jak stało się to z „Summorum Pontificum”. Dzięki niemu można by w praktyce obalać kolegjalizm ograniczający władzę papieską oraz paraliżujący zarządzanie Kościołem. Dziś wszakże struktury KEPów są jeszcze bardziej skostniałe i pewne swego. Bez uderzenia w tę strukturę obawiam się o efekty jakiejkolwiek pogłębionej odnowy Kościoła.

Oczywiście, że AD 2007 istotna część warunków porozumienia byłaby trudniejsza niż obecnie. Dla Benedykta XVI byłaby to widoczna kontestacja „dorobku” Jana Pawła II, która mogłaby być nazbyt radykalna dla wielu wiernych. Być może trudniej byłoby mu głosić ideę hermeneutyki ciągłości”. Analogicznie z FSSPX i jego świeckimi interesarjuszami. Gdy AD 2002 porozumienie z Rzymem zawarła grupa tradycjonalistów z Campos, Bractwo przedstawiało to jako upadek, przez co w praktyce spychało wspólnotę kierowaną przez biskupów Rangela i Rifana w lewą stronę. Nawet w tak niedemokratycznej strukturze jak FSSPX nie można zbyt szybko odwracać sojuszy. Także dlatego obserwujemy w dniu dzisiejszym silny opór przeciw porozumieniu.

Tyle „gdybologji”  na dziś … Postaram się po południu  skończyć szkic na temat plusów „dodatnich i ujemnych” porozumienia dla obu stron, Watykanu i FSSPX. 
 


7 komentarzy:

  1. Dzień dobry!

    Bardzo proszę o rozwinięcie (np. w drugim odcinku) zagadnień:
    1. Dostrzeganych przez Pana podziałów w Bractwie.
    2. "Interesarjuszy".

    Z poważaniem,

    OdpowiedzUsuń
  2. z wikipedii: Interesariusze (ang. stakeholders) – podmioty (osoby, społeczności, instytucje, organizacje, urzędy), które mogą wpływać na przedsiębiorstwo (raczej organizację przyp. Jarod) oraz pozostają pod wpływem jego działalności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wikipedia to żydowsko-liberalny organ działania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czcigodny Krusejderze
    Ponieważ o problematyce która poruszyłeś nie wiem właściwie nic, ograniczę się do serdecznych pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mowia, ze plotkarstwem zajmuja sie jedynie baby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno plotkarstwem zajmują się anonimowi, którzy nie chcą brać odpowiedzialności za swoje słowa.

      Usuń