poniedziałek, 21 listopada 2016

"Młody papież" - tęsknota za papiestwem

Katolicki integryzm trafił do popkultury! Dzieje się to za sprawą głośnego serialu "Młody papież", którego reżyserem jest Paolo Sorrentino, a rolę tytułową gra Jude Law.

Zarys akcji jest następujący. Podczas konklawe dochodzi do pata pomiędzy konserwatystami a liberałami. W ramach kompromisu następnym papieżem zostaje wybrany 47-letni amerykański kardynał Lenny Belardo i przyjmuje imię Piusa XIII. Przed elekcją wprawdzie wszyscy kojarzyli go z opcją konserwatywną, ale niczym szczególnym się nie wyróżniał.

Pius rozpoczyna od zmian wizerunkowych. Zrywa ze współczesnym modelem "papież - superstar", wykreowanym przez Jana Pawła II. Nie pokazuje wiernym twarzy podczas pierwszego błogosławieństwa mówiąc: "Zapomnieliście o Bogu! Nie pokaże wam swojej twarzy dopóki sobie o Nim nie przypomnicie". Równocześnie do łask wracają szaty z czasów przedsoborowych, odkurzone nieco przez Ojca Świętego Benedykta XVI. Z waszyngtońskiej bazyliki Niepokalanego Poczęcia NMP zostaje ściągnięta tiara Pawła VI, a na konsystorz wnoszą Piusa XIII w sedia gestatoria.

Młody papież inicjuje walkę z lobby homoseksualnym wewnątrz duchowieństwa i sięga po XIX wieczne argumenty do walki z nowoczesnością i laicyzmem znane nam najlepiej z nauczania Piusa IX. Ale równocześnie widzimy, że sam ma problem z ... wiarą w Boga. Problemy osobowościowe to bardzo ważny rys Lenny'ego, a ich źródłem jest dzieciństwo w sierocińcu, dokąd został oddany jako małe dziecko przez rodziców hippisów.

Po pierwszych odcinkach serialu obserwowałem prawdziwą euforię u bardzo wielu znajomych tradycjonalistów. Czy można nie pokochać papieża, który na propozycję, by wypił colę zero zamiast cherry coke, odpowiada: "Nie ulegajmy herezji"? Czy można nie pokochać człowieka, który ma różne drobne słabostki ludzkie, które doskonale rozumiemy i które również są naszym udziałem? Wszyscy tęsknimy za prawdziwym papieżem, chyba tak bardzo jak Pius XIII tęskni za rodzicami.



Nie chcę psuć zabawy spoilerami tym spośród Państwa, którzy serialu jeszcze nie zaczęli oglądać. Ale jedno napisać muszę. Pius XIII jest póki co fatalnym papieżem. Obejrzałem dotąd osiem odcinków i dopiero w ostatnim spośród nich pojawia się wątła nadzieja na poprawę. Niewątpliwie najgorzej prowadzi politykę medialną, która była i jest najwartościowszym aktywem współczesnego Kościoła. Jest oczywiście prawdą, że osobista popularność ostatnich papieży w minimalnym stopniu przekłada się na znajomość religii katolickiej, a zwłaszcza na jej pobożne praktykowanie. Ale świadomy tego papież nie może ot tak, z dnia na dzień przenieść się do rzeczywistości "więźnia Watykanu" Piusa IX. Postępowanie takie kiedyś było koniecznością, a nie optymalnym wyborem. Wydaje mi się, że najlepsze, co moglibyśmy kiedyś dostać, to papieża - katechetę, który w przystępny sposób nauczyłby wiernych podstawowych prawd wiary katolickiej.

Druga pięta achillesowa to polityka kadrowa. Nie mówię, że sekretarz stanu, kard. Voiello powinien ładnych kilka razy zostać wysłany na emeryturę, bo bez niego serial byłby znacznie uboższy aktorsko. Ale w tej dziedzinie u Piusa XIII nie dzieje się absolutnie nic nowego, nic czego nie znamy z bieżących pontyfikatów. Tymczasem właśnie ten obszar funkcjonowania Watykanu wymaga największych zmian. Przekonał się o tym Benedykt XVI i myślę, że niejednej bolesnej zdrady doświadczy jeszcze Pius XIII. Dodam, że Pius IX mógł efektywnie i innowacyjnie funkcjonować jako więzień Watykanu właśnie dlatego, że był otoczony ludźmi, na których (w większości) mógł polegać. Nawet jeśli ówcześni kurialiści prowadzili wojenki personalne, wikłali się w jakieś koterie i układy, to ich bezwzględna większość była oddanymi katolikami. Masoni i inni wrogowie Kościoła byli nieliczni w centrum dowodzenia Kościoła i musieli bardzo ostrożnie postępować, by uniknąć zdekonspirowania. Bieżąca sytuacja Watykanu jest zaś diametralnie inna.

Od początku emisji serialu (a nawet wcześniej - jak to u nas bywa) pojawiają się głosy, że będzie to serial antykatolicki, wrogi Kościołowi i wierze. Myślę, że póki co bardzo delikatnie przedstawione są realia Watykanu i skala zepsucia ludzi tam pracujących. Paradoksalnie na dzień dzisiejszy te wady skutkują jednym pozytywem: bardzo mocno paraliżują franciszkowe zapędy deformatorskie. Kurialiści biurokraci myślą o własnych karierach i na nic oraz na nikogo nie zważają. Ale mam nadzieję, że ktoś kiedyś zrobi z nimi porządek i że nie będzie nim dopiero Jezus Chrystus podczas swego powtórnego przyjścia na Ziemię.

"Młody papież" jest póki co bardzo ciekawym i inteligentnym serialem. Ma relatywnie niewiele błędów merytorycznych, a przedstawiony rozwój wydarzeń nie jest aż tak nieprawdopodobny jak się może wydawać. Przystojna twarz i inteligencja Jude'a Lawa w watykańskich i rzymskich sceneriach jest bardzo miłą odskocznią, odtrutką na kamarylę Franciszka Papieża. Ale ten serial nie był pomyślany jako promocja tradycyjnego katolicyzmu i takim narzędziem z pewnością nie jest. Jakbym miał określić pomysł na fabułę "Młodego papieża" jednym zdaniem, to napisałbym: Jean Raspail spotyka Malachiego Martina.

P.S. Jakie bzdury potrafią pisać ludzie w recenzjach. Facet z onetu: Kim jest ów młody papież? To Lenny Belardo, dla którego pierwowzorem jest zmarły w 2009 roku Lucian Pulvermacher - amerykański duchowny, założyciel Prawdziwego Kościoła Katolickiego. Wyznawca doktryny sedewakantyzmu (która - w największym skrócie - mówi o tym, że wszystkie osoby, które zasiadają na tronie papieskim po 1958 roku są antypapieżami. Doktryna powstała w efekcie zanegowania przez część duchownych ustaleń II Soboru Watykańskiego). Zwołano wtedy konklawe i powołano Pulvermachera na papieża. Przyjął imię Piusa XIII, a jego siedzibą stało się Springdale w stanie Waszyngton w USA.

5 komentarzy:

  1. Drogi autorze,
    w Twoim wpisie brakuje jednego ważnego faktu - choć wszystkie znaki na serialowym niebie i ziemi wskazuje, że Pius XIII to "zły papież" to JEDNAK cudotwórca (ciąża u bezpłodnej, śmierć siostry zakonnej z Afryki). Pius XIII jest przerysowany, skrajny do granic, które nawet większość dzisiejszych "tradsów" nie byłaby gotowa przyjąć ALE Bóg go wysłuchuje. Ewidentnie.

    Delikatnie też, posprzeczałbym się co do postaci kard. Voiello. Choć megalomański, choć "wielki mąciciel" ... to jednak głęboko wierzący i kiedy czuje, ze Pius XIII to wybór Duch Świętego, poddaje się wręcz do granic upodlenia.

    Błędy w scenariuszu to przerysowana obsesja rodziców + wątpliwości co do wiary Piusa. Wszystko można mu wybaczyć, od zmuszania spowiednika do łamania tajemnicy spowiedzi po nierozstawanie się z papierosami ale braku wiary - nigdy. Zresztą to bardzo nielogiczne. Papież czyniący cuda, wysłuchiwany przez Boga, zdeterminowany do realizacji planu (jakby całe życie był przygotowany na to, tylko czekał na wybór) i tak łatwo tracił wiarę? To jest słabe.

    Generlanie pamiętając, że nie jest to agitka tradycjonalistyczna; pamiętając o tym kto i dla kogo stworzył ten serial; pamiętając o wszystkich zastrzeżeniach jaki opisałem i kilku drobiazgach jakie można by jeszcze znaleźć, serial jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to szanowny forumowiczu jest w tym serialu najlepsze - niejednoznaczność i główna postać o skrajnych zachowaniach, poglądach, targana pragnieniami, tęsknotami, ale też powinnościami związanymi z piastowanym urzędem. To sprawia, że nie jesteśmy w stanie opisać, jaki tak naprawdę jest Młody Papież. To człowiek sprzeczności. Święty i ateista. Cudotwórca i cynik. Człowiek o wielkim sercu, który potrafi być bezwzględny. A fakt, że nie wiemy, jaka jest jego wiara (i czy w ogóle wierzy) - to największy "smaczek" tego serialu. Bez tego - mielibyśmy kolejny religijny gniot. A tak - przez formę i niejednoznaczne postacie jednak skłania do myślenia...I rozmowy, jak tu.

      A motyw (obsesja) rodziców - jest w tym filmie podstawowy elementem, bez tego Młody Papież nie byłby, jaki jest. Trauma porzucenia sprawia, że Leny choć zaszedł najwyżej w kościelnej karierze, w głębi duszy bywa bezbronnym porzuconym dzieckiem, które nie poradziło sobie z wydarzeniami sprzed lat. To niejednokrotnie determinuje jego działanie...

      Usuń
  2. Nie będzie żadnego młodego papieża, nigdy. To wszystko idzie w zupełnie inną stronę. W jaką? A tego się już sami, drodzy Państwo, domyślajcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czcigodny Krusejderze
    Napisałeś że dzisiejsi kurialici, a więc i potężne stronnictwa masonów oraz pederastów, jednak hamują brewerie osobnika noszącego białą sutannę (po złotej myśli jakoby komuniści prawie nie różnili się od chrześcijan, nie zasługuje on już na miano chrześcijańskiego duchownego). Jak mawiali starzy warszawiacy, "pan nasz nie strasz!"
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zgadzam się z sugestią, jakoby Papież miał prowadzić jakąś "politykę medialną" czy katechizować lud inaczej niż poprzez encykliki, adhortacje itp. W kontekście relacji Papieża do mediów napisałem kiedyś o dość prowokacyjnie brzmiącym, a jednak mającym pewne uzasadnienie pomyśle, aby Papież publicznie występował jedynie w złotej masce na twarzy, masce wzorowanej na maskach faraonów. Uzasadnienie tego pomysłu, jak i moje rozważania o Papieżu w ogóle można znaleźć tu:
    http://milkblog.cba.pl/?p=1008

    Zapraszam także do lektury innych wpisów:
    http://milkblog.cba.pl

    OdpowiedzUsuń